Zapalenie miazgi

Zuzanna zaniedbała swoje uzębienie i obawiała się, że za późno już na bezbolesną wizytę u dentysty. Mimo to zacisnęła, cha-cha, zęby i umówiła się na kontrolę. Nie było tak źle: stomatolog w białym kitlu uderzał kamertonem kolejno w siekacze, kły, przedtrzonowce, trzonowce i szeptał:

- Czysto… czysto… czysto…

Zuza była naprawdę szczęśliwa, że trafiła w ręce specjalisty.

Dopiero przy dolnej prawej siódemce twarz stomatologa wykrzywiła się nieznacznie. Uderzył kamertonem po raz drugi, trzeci, czwarty, aż w końcu oznajmił:

- Nie stroi! Będziemy leczyć kanałowo!

Ufna Zuzanna nie pisnęła nawet, gdy jej szczęśliwa siódemka została otwarta. Pan doktor wielkimi szczypcami wyciągnął dźwięczące wciąż struny z wszystkich trzech kanałów. Oczyścił dziurę w skali podchlorynem sodu, a następnie osuszył i wypełnił ciszą obojętną dla organizmu. Po policzku Zuzanny spłynęła samotna łza.

- Dziękuję, doktorze! Już prawie nie boli! – szepnęła.
- Będzie boleć jeszcze przez trzy tygodnie – odpowiedział skromnie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz