turu-tutu

wszędzie dobrze, ale gdzie indziej najlepiej.

spotkania II

w sobotę wracam bardzo późnym nocnym. przy ratuszu arsenale zagaduje mnie indianin. excuse me, sir, are you from england? nie jestem, ale znam angielski. wyglądam rzekomo na anglika. szybko odpowiadam, że metro i tramwaje nie kursują, ale zaraz będzie nocny, tylko proszę powiedzieć, gdzie pan jedzie. przypadkiem jedziemy tą samą linią. jestem bardzo miły i dostaję płytę z romantycznymi melodiami na fletnię pana. indanin opowiada o karierze w reklamie, miłości i zdradzie, a także zaprasza na drinka. mimo wszystko odmawiam.

spotkania

poszedłem do kiosku po zapalniczkę. ekspedientka upewnia się, że chcę najtańszą. wyznaję, że jeśli ma jakieś ładne, to jednak może być taka droższa. staję się posiadaczem zielono-czarnej silvett premium. jest prawie tak dobra jak spark, czymkolwiek spark jest. można ją ładować i udało się je zamówić po naprawdę dobrej cenie. zazdroszczę pani kioskarce, bo wydaje się dumna z tego, co robi.

sny z autorytetami

okazało się, że doktor, która egzaminowała mnie z literatury współczesnej, popełniła plagiat i w związku z tym odebrano jej stopień naukowy. wszystkie egzaminy prowadziła nielegalnie, a więc i mnie brakuje oceny z tego przedmiotu do absolutorium. muszę natychmiast zdawać, albo zabiorą mi magisterium. odpytuje mnie prof. makowiecki, który, jak się dowiaduję, na emeryturze zmienił obszar zainteresowań. pierwsze pytanie dotyczy twórczości andrzeja żygielińskiego. szczerze przyznaję, że po raz pierwszy o nim słyszę. profesor się wścieka i wyrzuca mnie z sali, a mój dyplom oficjalnie unieważnia. google daje ponad milion wyników na temat nieznanego mi prozaika, poety, eseisty i dramaturga.

sny z gwiazdami (melancholia 2)

patrząc w niebo przez lornetkę, odkrywam trzynasty księżyc neptuna. już wiem, że pewnie nie jestem pierwszy, więc nie nazwą go moim imieniem. dzień później o obiekcie piszą wszystkie gazety - jest tak wielki, że widać go nawet gołym okiem. okazuje się, że to wcale nie księżyc - to neptun się gwałtownie przebiegunował i w rezultacie gazowa powłoka oddzieliła się od metalicznego jądra. wielka chmura wodoru i helu powoli zaczęła zbliżać się ku ziemi.