nie ma odwrotu

odwrócić to się możesz, ale za plecami masz ścianę, kochanie honey.

Zdrowe ciało, zdrowy

Stanisław niespodziewanie dla samego siebie zapragnął sprawdzić, jak tam z jego kondycją. Zrobił dwa przysiady, trzy skłony, pięć pompek, a ponieważ szło mu coraz lepiej, to i mostek z pozycji stojącej. Gdy tylko wygiął się w perfekcyjny pałąk, po brzuchu przejechał mu ukraiński tir, miażdżąc kręgosłup oraz duszę. 'Spierdalaj na obwodnicę!' - zawył zrozpaczony Stanisław skazany na rychłe rozpłynięcie się w nicości. 'Sorry, sorry' - splunął luzacko kierowca.

chłodnia białystok

gdyby gwiazda śmierci była konstrukcją naziemną, to.

wojny kuchenne

a na popitkę gruzińska lemoniada z granatów.

spłukać letnią wodą

ale skąd wziąć letnią wodę zimą.

cera atopowa

to taka cera, która nigdy nie będzie na topie.

kot

jeśli przynosi mi poturbowaną na śmierć mysz komputerową, to jeszcze wyraz chłodnej sympatii czy już ostrożna groźba?

pies

w te relacje od początku była wpisana niezbywalna sprzeczność: nawet w pogodę, że psa byś nie wygonił na dwór, pies domagał się niczego innego, jak właśnie ganiania na dworze.

wiecznie głodny

ale to klątwa rzucona przez zeusa zazdrosnego o moją fajność, a nie zwykłe łakomstwo.

słowotwórstwo też lubię

spacerować -> spacer
przespacerować (się) -> przespacer!

logika lubię to

jeżeli ktoś wyszedł z formy to pewnie dlatego, że nabrał kształtów.

mglinki II

bo o nim nie można powiedzieć, że świeci. on się wykrwawia światłem.

mglinki

pałac kultury jak ciężko przeziębiona latarnia morska – taki teraz niewyraźny i tak bardzo w oddali.

3 niebajki


***
Nie tak dawno temu i nie tak daleko, w Lublinie, mieszkała Elwira - gospodyni domowa, która nieodmiennie śniła, że jest bibliotekarką w największej bibliotece świata. Co noc przechadzała się długimi korytarzami, na chybił trafił wybierała oprawne w skórę woluminy, ścierała z nich kurz, a jeśli tytuł ją zainteresował, czytała kilka stron. Potem kilka następnych i jeszcze kilka, i jeszcze! I tak aż do ostatniej.
Pewnej nocy trafiła na książkę, której narracja była gęsta jak miód, ale gorzka. Każde słowo załamywało się w świetlistej masie, ale przykryte niepokojącym cieniem spomiędzy słonecznych strun. Każdy, kto choć dotknął okładki, całe życie miał za sobą ciągnąć złocistą wiązkę najpiękniejszego bólu. Kto przeczytał całość, na wieczność zatapiał się w żywicy unieruchamiającej każdą myśl.
Elwira, kiedy to zrozumiała, odrzuciła książkę jak najdalej i natychmiast się obudziła. Na całym jej ciele szczelnie usadzone bzyczały nienawistnie pszczoły. Gdy tylko otworzyła oczy, jak na komendę wbiły żądła w jej wybladłą skórę.
Bo kto przeczytał choć stronę, musiał zginąć.


***
Nie tak dawno temu i nie tak daleko, w Michałowie o eternitowych dachach przyprószonych śniegiem, mieszkał Józef, były pogranicznik. Wcześnie przeszedł na emeryturę, jednak zamiast radości wolnych dni, znalazł w niej samotność dni pustych. Zapragnął więc mieć hobby. Po długich rozmyślaniach i dokładnych poszukiwaniach w prasie popularnej i profesjonalnej postanowił nauczyć się kontrolować rytm serca. To przecież przydatna sztuka, jeśli spotka się w lesie niedźwiedzia.
Ćwiczył ciężko dniami i nocami, z każdym tygodniem stając się zdolnym do obniżania pulsu o kolejne uderzenie. Po dwóch latach, gdy nauczył się wstrzymywać bicie nawet na pół minuty, Józef postanowił sprawdzić nowo nabytą umiejętność w praktyce. Wyruszył do pobliskiej puszczy i krzykiem nawoływał niedźwiedzi, żeby oceniły, jak dobrze udaje martwego. Szukał i szukał, a gdy już miał zawiedziony wracać do domu, między drzewami mignęło mu coś brunatnego i puchatego.
Natychmiast padł bez ruchu na ziemię i zatrzymał serce. Niedźwiedź podczłapał do niego, obwąchał, przeklął soczyście i uszedł w gęstwinę. Józef odczekał jeszcze chwilę i cały radosny ruszył biegiem w kierunku miasteczka, żeby ogłosić sukces. W połowie drogi padł martwy, bo zapomniał uruchomić krwioobieg.
A ten niedźwiedź to tak naprawdę byli dwaj szmuglerzy białoruskich papierosów w przebraniu.


***
Nie tak dawno temu i nie tak daleko, bo w Warszawie, tuż obok Dworca Wileńskiego, mieszkał niespełna 35-letni sprzedawca ubezpieczeń imieniem Norbert. Mało było w jego życiu wzruszeń, chociaż pilnie ich poszukiwał. Pewnej nocy zasnąć mu nie dawały niezidentyfikowane dźwięki. Im dłużej się w nie wsłuchiwał, tym bardziej stawały się znane, choć wciąż zupełnie obce; tym bliższe były, chociaż wciąż raczej odległe. Szukał długo po całym pokoju, po półkach, po ścianach, po kątach, wysoko i nisko, wysoko i nisko. Nie mógł jednak odnaleźć źródła.
Ta muzyka wypełniała go ciepłem i domowym spokojem, i był radosny chociaż całkiem niewygodny, taki na czworakach obszukujący drewnianą klepkę. Czy może w szparach parkietu ukrył się świerszcz-muzykant, cudza empetrójka włączona na cały regulator? Może chociaż prześwit do imprezy tanecznej u sąsiadów z dołu?
Szukając i szukając, uderzył głową w kaloryfer, a ten zabulgotał z aprobatą: ciepło, ciepło. Nie było w tym melodii, ani harmonii, ani rytmu. Norbert wstał i wzruszył ramionami na swoją wyobraźnię.
Zapowietrzony kaloryfer, trochę jak okaryna, trochę jak akordeon, zaśpiewał znowu, ale ciszej, bo bardzo posmutniał.

acta

myślałem, że znalazłem prosty sposób/pewne zabezpieczenie przed smutnymi skutkami: chciałem ściągnąć całą muzykę/wszystkie filmy z internetu i nie martwić się/nie opłakiwać. ale cóż: mam za mały dysk twardy. smutne nie?

bloku ocieplanie II

anieli w niebiesiech trzępią swe kwadratowe poduchy.

gombrowicz i koty

a jeżeli ten sierściuch się nie uspokoi, to zrobię mu mały kosmos i będzie wielki płacz.

antropologia wizualna

oczy się pasą; dusza się tuczy.

taktyki zasypienne

jeden śpi przy włączonym świetle, bo boi się duchów. drugi śpi przy włączonych lampkach choinkowych, żeby wywołać ducha świąt. (a poza tym te lampki wyglądają jak małe, mocno nabuzowane hormonami świetliki. i to jest nawet fajne!)

bida biba II

moja herbata smakuje plastikiem, ale przynajmniej jest zielona.

82.92.Z działalność związana z pakowaniem

nie obejmuje fitnessu i kulturystyki.

aporetyczne stany i rozkłady

powinienem już chyba zadecydować: albo porywam się na nigdy niedokończone rozumienie własnego bycia i potencjalną transcendencję poza siebie, albo usiłuję robić ładne rzeczy dla miłych ludzi za w miarę akceptowalne stawki. pomylić design z dasein to jednak jakiś obciach jest.

elegancja

no bo pokaż mi coś bardziej eleganckiego niż dwa tramwaje jadące z przeciwnych kierunków, dostojnie mijające się na łagodnym łuku.

bloku ocieplanie

ten śnieg to wygląda jak styropian, ale nawet ujdzie.

miss world

tak naprawdę to kłamałam z tym pokojem na świecie i marzy mi się tylko taka mała kanapeczka z żółtym serem... i może jeszcze korniszonkiem!

tym razem nie o księżycu

te chmury to są fluorescencyjne, czy to tylko narodowy się pali?

twój kot kupowałby whisky

myślałem, że wymyśliłem fajne hasło, takie naprawdę oryginalne i fajne, fajne hasło, ale coś mnie ten tego i oczywiście ni tu tu, bo już nawet taki demotywator jest. przeklinam cię google.

Q&A II

za swoją największą wadę uważasz... nadużywam partykuły rematycznej to ale to to korekta wyłapie, nie?

lacrimosa II

byłem do centrum tramwajem i bez słuchawek i musiałem słuchać: 'a ja ci mówię, mi to cipa, no, ale że on sobie bimba, to poszła mi pompa i mówię mu: «w dupę ci kurwa!»' auć. póki co kupiłem stopery.

lacrimosa

po wielu latach wdzięcznego służenia popsuła mi się empetrójka. urwał się przycisk hold i teraz nie można jej wyłączyć ani ściszyć, ani zmienić piosenki. wykrwawia się, wykrwawia się powoli trzaskami z za tanich na nią słuchawek. mógłbym je odłączyć i pójść spać, ale nie chcę, żeby umierała taka cała w samotności. może ostatni raz pozwolę jej zagrać przez głośniki? jest pierwsza w nocy. przepraszam sąsiadów, to ważne. a jednak się przywiązuje, dlaczego akurat do przedmiotów?

bida biba

wsypać do zaparzacza jedną łyżeczkę herbaty na każdą planowaną filiżankę naparu. zalać wodą o temperaturze 80 stopni, parzyć pod przykryciem najwyżej 2 minuty. herbatę wysuszyć, czynność powtórzyć.

facebook

a czy można zabijać lubieniem?

2000-2009

że niby lata zerowe, zerodziesiąte, zerodzieste? zagwozdka na kolejne dziesięciolecia!

mleko

'wzięła mleko na krechę, to znaczy wciągnęła to mleko. wciągnęła je na zeszyt'.

uprzejmość

czy powtórzenie manewru może odnieść skutek na miejsce?

koklusz III

mój prywatny vintage: choroba z XIX wieku, ale w wieku XXI.

scrabble

studenci polonistyki żądają przywrócenia jerów, coby trudniej było grać.

500 złotych

kraul to: a. styl poetycki, b. styl architektoniczny, c. styl tańca, d. styl życia?

tvn style i architektura wnętrz

hejka, jak tam postępy w terapii uzależnienia od przedmiotów?

tvn style, piekarnictwo, frazeologia

białe bułeczki są ślepe, ciemne smakują popiołem.

manifest III

kiedy wszystko spiszę, wtedy wszystko przeczytam.

koklusz II

pani doktor, a czy jest możliwe, że zaraziłem wszystkich ludzi napotkanych w ciągu ostatniego tygodnia i że oni teraz też zachorują a potem umrą? ale by było!

koklusz

sucha woda brzegi parzy.

osiemnaście plus

nie ma czego czytać z ruchu ust, ciekawe, czy byłoby co czytać w myślach.

dom i ty

a z braku kamery zrobilibyśmy film porno metodą poklatkową: pierwsze takie hard, hardkor porno, w którym krzyczy się 'wolniej, wolniej!' w najostrzejszych momentach. oł jea!